| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
czy to normalne??? | |
| | marcinos | 18.09.2010 17:43:12 | Grupa: Użytkownik
Posty: 8 # Od: 2010-9-18
| mam do Was pytanie, jestem normalnym facetem (tak mi się przynajmniej wydaje) około trzydziestki, żonaty od dwóch lat ale od jakiegoś czasu zacząłem latać po stronach randkowych itp. Moja żonka to naprawde super kobietka i bardzo ją kocham ale jednak cały czas mi czegoś brakuje. Na stronkach nie szukam stałych partnerek tylko jednorazowego seksu. Nie kręci mnie płacenie za niego bo to żadna sztuka. Nigdy nie zdradziłem żony ale nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Czasami myśle o sobie o jakimś skurwielu który nie potrafi dochować wierności. Czy tylko ja tak mam że po dwa lata po ślubie chce mieć jakiś skok w bok?? | | | Robo |
| | | Prot | 18.09.2010 19:20:07 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 # Od: 2010-7-25
| No chłopie może wywołasz tu mocne głosowanie. Oddam pierwszy głos w tej jakże ciekawej dyskusji. To normalne. Monogamia jest marginalnym wypaczeniem natury, tak jak i inteligencja... To walka miłości z natura... Nie zawsze daje sie wygrywać.. bo żadko kto ma tę prawdziwą miłośc w swoich genach... Jest do tego podobno gen zdrady! Dziedziczny! Miałem w życiu tylko 6 miesięcy totalnego zasłepienia milością... a potem znowu zacząłem dostrzegać piękno innych kobiet.. Ale uważaj... Jezeli zakochasz sie w kimś trzecim.. kara za to jest straszna.. Koniec twojeg szcześcia na zawsze, którąkolwiek byś nie wybrał... Ryzyko jest wiec duże... Poza tym, można skrzywdzić jakaś dziewczyne, jak ona sie zakocha... Takie skoki w bok sa bardzo ryzykowne... Moje życie, jest własnie przez taki skok, niemal zrójnowane. Każdy wybór, krzywdził kogoś... a ja juz wiem, że nie ma dla mnie dobrego... Jest taka piosenka " zbyt wiele miłości Cie zabije" KU przestrodze... a więc skok, może być maleńki, poszerzający horyzonty, ale nie ciegnij nieczego więcej niż 3 miesiące... Powodzenia. | | | marcinos | 18.09.2010 19:33:28 | Grupa: Użytkownik
Posty: 8 # Od: 2010-9-18
| dobrze powiedziane nie szukam partnerek na lata czy misiace. szukam czegos co pozwoli mi na nowo rozpalic iskre w Naszym zwiazku. Bo plomien juz dawno zgasl. Czasami slysze rady typu ze maly skok w bok nie tylko ze nie zaszkodzil lecz wrecz pomogl na nowo znalesc to cos co sie gdzies zagubilo w szarej codziennosci. sam nie wiem czy szukam usprawiedliwienia dla tego co robie i co chcialbym zrobic ale wiem tez ze jak nic nie zrobie to nuda Nas zniszczy. | | | bzykuszka | 28.09.2010 22:30:14 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 # Od: 2010-9-28
| Dla mnie zdrada to coś obrzydliwego, wybacz szczerość. No, gdyby była z miłości( zakochanie bez pamięci) znalazłabym może deczko zrozumienia, ale to co piszesz to świństwo robione żonie. Iskrę w małżeństwie da się chyba wykrzesać co, szczególnie tak młodym. Trochę inicjatywy, a nie zaraz bzykać na boki. No niestety nie mam zrozumienia dla czegoś takiego. W skrócie pisząc. Nie chcę się wymądrzać i moralizować | | | marcinos | 29.09.2010 10:00:50 | Grupa: Użytkownik
Posty: 8 # Od: 2010-9-18
| bzykusz wiem, że zdrada to nic dobrego i też mam cały czas wątpliwości ogromne. Co do stażu to małżeństwem jesteśmy 1,5 roku ale ze sobą 7 lat. I uwież mi z tą iskrą to nie jest tak łatwo. Bo staram się jak mogę ale do tego potrzeba dwóch osób. Co z tego, że daję z siebie wszytsko jak nie przynosi to spodziewanych efektów. Kocham ją bardzo i nie chcę jej ranić ale brak mi już pomysłów | | | bzykuszka | 29.09.2010 16:23:01 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 # Od: 2010-9-28
| Hmmmm.....No ja Ci powiem tak. My jesteśmy po ślubie 9 lat, 13 lat mieszkamy razem, 16 jesteśmy parą...Męża poznałam jako młodziutkie dziewcze. I u nas było zupełnie odwrotnie. Na początku seks i owszem był atrakcyjny, bo był czymś nowym, dopiero poznawanym. Ale szału nie było. Było przyjemnie, ale bez orgazmów mówiąc najprościej. W koću przyszedł czas,że seks nawet zaczął mnie wkurzać, drażnić i nawet go unikałam czasem. A byliśmy jeszcze przed ślubem. To najczęściej mąż inicjował seks. Potem przyszła ciąża i kompletne zakręcenie z ukierunkowaniem na dziecko. Seks z łaski. Mąż idę o zakład,że czuł że nie jestem wulkanem seksu. Niczego przecież nie udawałam. Raz nawet się wkurzł na mnie o to, alem go udobruchała. Nigdy więcej się to już nie powtórzyło, choć czsem trudno mu było ukryć rozczarowanie moją postawą. I nagle nie wiedzieć skąd wszystko się zmieniło. Może przyszedł czas, że obudziła się we mnie 100% kobieta ( miałam w tedy 25 lat). Albo pomogło kupno nietrzeszczącego łóżka))). Cierpliwa postawa męża i brak jego rezygnacji ze mnie też pewnie nie były bez znaczenia, choć to akurat widzę dopiero z perspektywy czasu. Seks nagle stał się cudowny, spełniający, urozmaicony, otworzyłam się na wszystko, zdobyłam swobodę i wyluzowanie. I tak jest do dziś z tendencją ku jeszcze lepszemu. Tylko żebym nie zapeszyła. Efektem tego było dość szybka druga ciąża, hi, hi, hi. W drugiej ciąży seks był cudowny. Po porodzie wróciliśmy do seksu jak tylko zagoiło się gdzie trzeba. Jeszcze w dniu powrotu ze szpitala zrobiłam mężowi loda. Baardzo za tym tęskniłam, ale był w szoku.
Po co to wszystko piszę. Żeby Ci dać nadzieję, że nie wszystko stracone. Właściwe relacje w związku, szczera rozmowa, nie strzelanie focha ( przez obie strony)i cierpliwość w końcu zaowocują. Nie wszystkie kobiety są wulkanami seksu od razu, seksu też trzeba się nauczyć, poznać siebie i partnera, a to może trwać długo. Wiem po sobie. Zaczęłam się kochać jak miałam trochę ponad 16 lat, a dopiero jako 25 latka odkryłam swoją seksualność i rozkosz z seksu. I ma nadzieję, że to się długo nie zmieni. Nie rób głupot, zdrada jaką planujesz to obrzydliwstwo i krzywda dla Waszego związku, jakiej się już nie da naprawić. Zniszczysz małżeństwo.
Brak Ci pomysłów? A czego już próbowałeś, żeby zmienić sytuację? No nie wierzę, żeby nie było nadzieji.
pozdrawiam
| | | marcinos | 29.09.2010 17:25:48 | Grupa: Użytkownik
Posty: 8 # Od: 2010-9-18
| Nie powiem, że to co napisałaś nie zrobiło na mnie wrażenia bo zrobiło i jakąś tam nadzieje na przyszłość pewnie daje. Tyle tylko, że nie każda kobieta jest taka jak Tya szkoda. Z moją w tej chwili nawet nie można pogadać na temat czegoś nowego w łóżku bo nie. Mam się cieszyć z tego co mam i już. Ale sex powinien sprawiać przyjemność nam obojgu a nie tylko jednej osobie i tylko wtedy gdy Ona ma na to ochotę. Nowości już dawno nie było żadnych. Jestem cierpliwy i to baaardzo. Żona o tym bardzo dobrze wie bo nie raz sama mi to mówiła. Ale są też pewne granice wytrzymałości ludzkiej. Mam 28 lat i chcę się nacieszyć seksem tak dużo jak się tylko da. Bardzo bym chciał aby tą osobą z którą będe przeżywał te najlepsze chwile była moja kochana żonka ale z każdym dniem przekonuje się, że będzie to zaj.... trudne zadanie Liczyłem, że po ślubie nie zniknie to wszytsko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki no i się przeliczyłem. Co do loda to nawet nie pamiętma jak to jest bo nie ma szans na to już teraz. I też nie ma dyskusji nie i ch... Chcę się cieszyć tym, że jeszcze mogę, że jeszcze mis taje bez niebieskiej tablety. A czego próbowałem? Wypady na weekend w góry, tylko My dwoje, rozmowy, kolacje romantyczne, podkrecalem nastrój. Jak już do czegoś dochodziło to cały czas ten sam schemat. Żadnych nowości. tak bez tej iskry. | | | Heyon | 19.10.2010 11:17:20 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 # Od: 2010-10-19
| bzykuszka, to co napisałaś to na prawdę piękna opowieść, i na prawdę ma w sobie sporo nadziei marcinos, a ode mnie mogę powiedzieć to, co podejrzewa ABC - może napadła was monotonność? W takich sytuacjach można sporo zrobić, np zainwestować w zabawki - nie muszą to być jakieś orydynerne wibratory, można zacząć od czegoś bardziej soft - na przykład te kuleczki są super, delikatny materiał z ciężką kuleczką w środku, która super wibruje:
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
- wyglądają ładnie, więc nie wystraszysz żony, a może ją zainteresujesz, i to będzie to ?? | | | zboczona | 23.11.2010 08:33:19 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 90 # Od: 2009-12-3
Ilość edycji wpisu: 2 | | | | malenka | 23.11.2010 16:47:58 | Grupa: Użytkownik
Posty: 3 # Od: 2010-10-28
| mojego meza poznalam jak mialam 21l on 28 l poczatki naszej znajomosci tej seksualnej nie wspominam zbyt dobrze.... nie dośc, że czulam do niego obrzydzenie (nie wiem dlaczego) to jeszcze był "lamagą" (potem przyznał się, że bylam jego drugą kobietą).... te jego niezdarne pieszczoty doprowadzały mnie do śmiechu..... autentycznie on mnie piescił/dotykała/całował, a ja brzydziłam się go i smiałam się z niego..... a on w swej naiwności myslał, że mnie łaskocze..... to obrzydzenie trwało jakieś dwa miesiące..... dopiero po tym czasie zapragnęłam go jak męzczyznę..... po dwoch miesiącach intensywnych szkoleń byl już jak mistrzunio..... wiedział jak mnie piescić/dotykać/całować bym nie śmiała się jak kretynka i przede wszystkim nauczył się rozpinać biustonosz).... naprawdę pragnęłam go... pożadałam.... chciałam go mieć teraz... natychmiast..... taka dzika zwierzęca chuć niemająca nic wspolnego z miłoscią..... on wyczuł to ..... tej nocy kochalismy się wiele razy (róznie, w róznych pozycjach..... ciszylismy się tą chwilą)...... pierwszy raz byłam tak zrelaksowana tak na maksa..... nie przeszkadzało mi nawet to, ze kochamy się bez zabezpieczenia..... od tej pory kochaliśmy się wszędzie i zawsze.... dosłownie i w przenośni...... nad rzeką/u mnie w domu/u niego w domu/w lesie/w samochodzie/u mnie w pracy/u niego w pracy..... jak wariaci i zawsze bez zabezpieczenia)) po około roku znajomości zamieszkalismy razem (ja na jego utrzymaniu..... bo prawdziwy facet zarabia na swoją kobietę)) tak mówił)..... i zaczął się seks o kazdej porze dnia i nocy (dziś zastanawiam się skąd były w nas takie pokłady potrzeb seksualnych) rankiem/wieczorem/przed pracą/po pracy/ w trakcie pracy)) tak, tak w trakcie pracy np: dzwonił do mnie i mówił, że ma taką ochotę iż nie wytrzyma do 18-ej ja odpowiadałam:- przyjezdzaj, bedę czekać...... i przyjezdzał zawsze))....... ten nasz szalony seks trwał trzy lata ten nasz szalony seks taki spontaniczny pełen emocji bez jakiś tam "udziwnień" uprawialismy 69, pozycje klasyczne, pozycja na tzw.łyzeczke no i lodzik)) w tym podobno jestem bardzo dobra)) a z lodzikiem też była historia taka, że bardzo długo nie chciałam tego zrobić (moj mąz bardzo nalegał ale tak delikatnie) w końcu któregoś dnia przemoglam się i zapragnełam zobaczyć jakie to uczucie..... i zrobiłam to podczas snu mojego męza..... obudziłam go takimi piesczotami..... nie muszę dodawać, że był zachwycony..... od tej pory robiłam to bardzo czesto..... i za kazdym razem była to zabawa w odkrywanie czegoś nowego typu: a moze dzisiaj poliże go tak, a moze dzisiaj pocałuję go tu, a moze dzisiaj spróbuję jego nektar, a moze dzisiaj polknę jego nektar, a potem zacznę się z nim całować))))........ to były cudowne odkrycia)) potem była ciaza (zapalnowana)..... podczas ciaży tez kochamy się czesto ale już mniej intensywniej.... po porodzie kochamy się trzy tygodnie po (miałam cesarskie ciecie) bez szaleństw....delikatnie/spokojnie/długo.... oboje upajalismy się tą chwilą.... potem ja stoję nago przed lustrem i oglądam swoje ciało po porodzie... jest straszne/okropne.... mój brzuch, gdzie mój płaski brzuch?.... moje piersi, gdzie moje jedrne/kształtne piersi?..... moje uda, gdzie moje uda te bez rozstępów?..... moja pupa, gdzie moja zgrabna, seksowna pupa? w mojej ocenie jest źle, bardzo źle...... ma blokadę i nie chcę się kochać z męzem (pomimo iż mam wielką ochotę) bo wstydzę się swojego ciała on mówi pociesza mnie, a ja nie i nie..... postanawiam dieta i ćwiczenia.... no po roku w koncu wygladam prawie tak jak przed ciązą....... nie wiem jak mój mąz wytrzymał ze mną przez ten rok przecież kochalismy się raz na dwa trzy miesiące i tylko pod kołdrą, by nie widział mojego ciała...... i to moje paplanie podczas seksu :- nie patrz na mnie, nie dotykaj mnie... on:- kochanie dla mnie jesteś najpiękniejsza, urodziłaś mi dziecko więc jak masz wygladać....... wcale,mnie to nie pociesza wręcz przeciwnie tylko mnie utwierdza w przekonaniu iż w jego oczach też jestem brzydka........kochamy się coraz rzadziej i rzadziej jestem zmęczona dziecko/pranie/sprzątanie/wscibska tesciowa etc. to wszystko sprawia ze nie mam ochoty na seks..... w koncu musimy się wyprowadzić do innego miasta.... kupujemy mieszkanie....... mamy sypialnię, nowe łóżko))) i wracamydo tego seksu z okresu narzeczenstwa...... jest wspaniale.... trwa to około 1,5 roku bo po tym czasie dziecko ma trzy lata i posyłam je do przedszkola, a ja chcę do pracy.......ale ma to swoje minusy... wszędzie biegiem..... koniec z porannym seksem bo mąz do pracy, a przy okazji dziecko odwozi do przedszkola.... po pracy ja zakupy/przedszkole/obiad/sprzatanie/pranie/zabawianie dziecka etc.... po całym dniu nieziemsko marzę o łózku i spaniu...... i nie mam ochoty na seks..... a mąz pomimo zmęczenia,a jakze ma ochotę.... no dobrze spełniam ten małzenski obowiazek bo od tej pory tak to traktuję te nasze zblizenia........z mojej strony zero zaangazowania.... nic.... on robi swoje..... ja zniecierpliwiona pytam:-długo jeszcze?.... on:- aż skończę)...... i smieje się głupek..... podczas kolejnych razów myslę sobie ile mozna?)).... muszę coś zrobić, by szybciej konczył.... i EUREKA przypominam sobie co mojego męza bardzo ale to bardzo podnieca....... więc robię to... ten jeden ruch..... działa))))))) konczy szybko..... a ja mam spokój....... po jakimś czasie wymyslił sobie, by urodzić mu drugie dziecko...... zdecydowanie odmawiam...... nie chcę drugiego dziecka..... zakładam sobie spiralę (za zgodą męza).... po jakimś czasie odkrywamy siebie na nowo.... nasze potrzeby seksualne.... jest rozkosznie)) jesteśmy starsi o tę parę lat, znamy swoje ciała, wiemy co drugie lubi, a czego nie, duzo rozmawiamy nt. seksu i mamy nowe pomysły dotyczace naszego pozycia......mój maz) nie wiem skąd czerpie pomysły ale wprowadza co jakiś czas nowości, ktore podobają mi się..... któregoś razu prosi mnie bym mu coś zrobiła bo bardzo go to "kreci" i podnieci jest tego pewien...... ja odmawiam i myslę sobie:- mój mąz to zboczeniec.... ale on nie poddaje się i co jakiś czas ponawia swoją prosbę i za któryms razem myslę sobie:- no ok. przecież mogę mu to zrobić, korona z głowy mi nie spadnie......i robie)) odkrycie bo podobało nam się obojgu.... od tej pory robie to czesto kiedy tylko mam na to ochote.... zmuszam go do tego rodzaju pieszczot..... mąz za kazdym razem mega podniecony bo o to własnie chodziło bym to ja na nim wymuszała tego rodzaju pieszczoty)))) ten nasz małeżenski seks jest cudowny.... dopiero teraz jako 30 letnia kobieta odkrylam swoją seksualność i umiem się tym cieszyć i bawić bez zahamowań. P.S. myslę, żetrzeba kobiecie/dziewczynie dac trochę czasu na oswojenie się z swoją seksualnością i pomóc jej przejść przez kolejne etapy poznawania przezywania rozkoszy w alkowie małzenskiej. P.S. ostatnio mamy fantazję (K+K+M)ale jesteśmy dopiero na etapie fantazji i rozmów na ten temat bo do czynów i działań musi upłynąc trochę czasu......... |
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|